Strona:La Rochefoucauld-Maksymy i rozważania moralne.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

X

w miarę jak Montaigne posuwa się w swojem dziele, Próby jego stają się szerokim autoportretem.
W swojej epoce Montaigne był zjawiskiem odosobnionem. Ale z czasem dzieło jego wydało owoce. W sto lat po nim jego samotna rozrywka stanie się salonową zabawą. Z inicjatywy dostojnej Mademoiselle, każdy w jej gronie zobowiązany jest nakreślić własny portret, fizyczny i duchowy. Portrety te wydano potem jako zbiorek: figuruje tam i autoportret La Rochefoucaulda, jest to pierwszy jego utwór literacki, jaki się pojawił w druku. Zauważmy nawiasem, jakiej kultury literackiej dowodzi powszechne uprawianie tej wcale niełatwej zabawy!
Bo też pomiędzy epoką Montaigne’a a La Rochefoucaulda znajduje się okres wytężonej pracy nad językiem, nad formą. Montaigne był to szlachcic gawędziarz, który spisuje swoje myśli tak jak mu przychodzą do głowy, z pańską beztroską: chce pisać „po żołniersku“. Nieporównany jego język to raczej owoc talentu niż sztuki. Ale przez ten czas był Malherbe, i Voiture, i Guez de Balzac, i Vangelas, prawodawca gramatyki tak ironicznie traktowany przez Moliera; powstała Akademja, poświęcona osobliwie kultowi języka. I powstały owe salony, w których wykwint języka i myśli pielęgnowano aż do przesady, aż do śmieszności. Mimo to, zjawisko, jakiem był La Rochefoucauld w literaturze, jest jakże wspaniałą obroną tych salonów przed szyderstwem Moliera! Ten młody książe nie otrzymał prawie żadnego wykształcenia; zaledwie że umiał po łacinie; całe życie bił się, romansował, intrygował; jedyną edukacją, jaką przeszedł, była edukacja owych salonów, towarzystwo tych pań. Cóż za szkoła, z której wychodziło się klasykiem, skończonym pisarzem, nie-