Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cierpliwością niedzieli i wszystko co nam zadawał nauczyciel, staraliśmy się odrabiać najpóźniej w poniedziałki albo wtorki. Przyznaję nawet ze wstydem, że reszta dni w tygodniu dłużyła nam się niewymownie.
Nauczyciel nasz głęboko interesował się posłannictwem bożem, co naprowadziło Historynkę na myśl zorganizowania misjonarskiej pracy wśród naszego szczupłego grona. Przedewszystkiem postanowiła nakłonić Piotrka, aby zaczął chodzić do kościoła.

Szkic dwóch stojących, rozmawiających osób — dziewczyna z kręconymi włosami, w krótkiej sukience, i chłopak w czapce, kurtce i krótkich spodniach, boso

Fela nie pochwalała tego zamiaru i na ten temat wypowiedziała się całkiem szczerze.
— Przecież nie wie nawet, jak się należy zachować, bo nigdy w życiu nie był w kościele — ostrzegała Historynkę. — Gotów jeszcze popełnić jakieś głupstwo, a ty potem będziesz miała wstyd przez całe życie i będziesz żałowała tej chwili, kiedy go do tego zaczęłaś namawiać. Nie mam najmniejszej ochoty zasiąść w jednej ławce z chłopcem do posług.
Ale Historynka, nie zważając na to wszystko, usiłowała przełamać upór Piotrka. Nie była to rzecz taka łatwa! Piotrek nie dawał się do tego nakłonić, zresztą tłumaczył się, że nie postanowił jeszcze, czy ma zostać Prezbiterjaninem, czy Metodystą.
— Wszystko jedno, czem zostaniesz — perswadowała