Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Widzieliśmy dokładnie wszystko — śpiącego Poetę — zawstydzoną, zarumienioną dziewczynę — pocałunek z jej ust spłynął leciutko, jak płatek róży na jego ogorzały od słońca policzek.
Powinni się byli pobrać — zauważył Feliks.
Tak, w książce napewnoby tak było, ale widzisz, to nie jest książka, tylko życie — odparła Historynka. — Czasami gramy nawet tę opowieść. Najbardziej lubię, jak Piotrek jest poetą. Ale nie lubię, jak Dan jest poetą, bo jest strasznie piegowaty i jak zamyka oczy to je zupełnie zaciska. Ale Piotrek jest poetą tylko wtedy, gdy Fela zgodzi się grać Edytę, a Dan znowu przeciwnie.
— A jaki jest ten Piotrek? — zapytałem.
— Piotrek jest nadzwyczajny. Matka jego mieszka na drodze do Markdale i zarabia praniem. Ojciec Piotrka uciekł i zostawił ich wówczas, gdy Piotrek miał dopiero trzy lata. Nigdy więcej nie wrócił i nawet nie wiedzą, czy umarł, czy jeszcze żyje. Powiedzcie, czy to ładnie tak traktować własną rodzinę? Jak Piotrek miał sześć lat, to już pracował na swoje utrzymanie. Wuj Roger posyła go do szkoły i latem płaci mu pensję, Wszyscy ogromnie lubimy Piotrka, z wyjątkiem Feli.
— Ja także Piotrka lubię — wtrąciła Fela nieoczekiwanie — ale mama sama powiada, że wy z niego Bóg wie co robicie. Jest przecież tylko chłopcem do posług, niema wychowania, ani wykształcenia. Jabym go tam nie traktowała jak równego sobie.
Uśmiech zamajaczył na twarzy Historynki, jak cień, który pada na dojrzałą pszenicę pod wpływem wiatru.
— Piotrek jest prawdziwym gentlemanem i jest o wiele bardziej interesujący, niż ty, gdybyś była nawet najlepiej wychowana i kształciła się przez sto lat — rzekła.
— On przecież ledwo umie pisać — zaprotestowała Fela.