Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

może tak pozostać. I takbyście całą noc nie spali, gdybyśmy ją otworzyli teraz.
— Jestem pewna, że i tak spać nie będę, — zawołała Fela. — Ale jutro musisz ją z samego rana otworzyć, dobrze, mamo?
— Nie, na to się stanowczo nie zgadzam, — odparła nieugięta ciotka Janet. — Najprzód muszę się uporać z całą robotą, zresztą Roger i Oliwja napewno będą chcieli przy tem asystować. Otworzymy skrzynię jutro o dziesiątej przedpołudniem.
— To jeszcze szesnaście godzin trzeba czekać, — westchnęła Fela.
— Pobiegnę teraz zawiadomić o tem Historynkę, — postanowiła Celinka. — Napewno będzie szalenie uradowana!
Byliśmy wszyscy uradowani i podnieceni. Resztę wieczoru spędziliśmy na najrozmaitszych domysłach co do zawartości skrzyni, a Celince przyśniło się tej nocy, że mole pogryzły wszystko, co w tej skrzyni było.
Ranek zbudził się pogodny i jasny. W nocy spadł niewielki śnieg, okrywając całą ziemię delikatnym welonem, przysypał iglaste drzewa i zamarzniętą już powłokę ziemi w sadzie. Sad zdawał się budzić do nowego czarownego życia. Lasek jodłowy za domem wyglądał jak zaklęty. Niema na świecie chyba nic piękniejszego, jak las iglasty przyprószony lekko świeżo opadłym śniegiem. Ponieważ słońce przez cały dzień kryło się za chmurami, biel śniegu absolutnie nie topniała.
Historynka przybiegła wczesnym rankiem, a tuż za nią ukazała się Sara Ray, której Celinka też posłała wiadomość o otwarciu skrzyni. Fela z przyjścia Sary Ray nie była zbytnio zadowolona.
— Przecież Sara Ray nie należy do naszej rodziny, —