Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/355

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ka. — Opowieść tę któregoś wieczoru słyszałam od wuja Rogera. Wuj Roger nie wiedział, że siedziałam na kuchennym ganku za oknem, bo napewnoby tej historji wówczas nie opowiadał. Wuj pani Martinowej nazywał się Wincenty Cowan i umarł przed dwudziestu laty, lecz sześćdziesiąt lat temu był młodym, rozzuchwalonym i złym chłopcem. Robił wszystko złe, co tylko mógł wymyśleć, nigdy nie chodził do kościoła i wyśmiewał się z religji, a nawet z djabła. Poprostu nie wierzył w to, że wogóle djabeł istnieje. Pewnej pogodnej letniej niedzieli matka poprosiła go, aby poszedł z nią do kościoła,

Szkic mężczyzny z wędką opartą na ramieniu, obok którego stoi czarna postać, przypominająca człowieka z rogami.