Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czym wdziękiem, z tym swoim czarem, któremu każdy ulec musiał.
— Wiele, wiele lat temu nad brzegiem rzeki w Nowej Szkocji żyło plemię indjańskie. Jeden z młodych wojowników nazywał się Accadee; był najwyższy, najdzielniejszy i najprzystojniejszy w całem plemieniu...
— Dlaczego bohaterowie wszystkich historyj muszą być przystojni? — zapytał Dan. — Dlaczego niema historyj o brzydkich ludziach?
— Bo prawdopodobnie brzydkim ludziom nigdy nic ciekawego nie zdarza się w życiu, — odpowiedziała Fela.
— A ja mam wrażenie, że brzydcy ludzie są taksamo inetresujący, jak ładni, — odciął się Dan.
— Może są interesujący, ale w życiu, — rzekła Celinka, — jednakże w opowieściach najłatwiej z brzydkich ludzi zrobić przystojnych. Ja osobiście wolę, jak bohater opowieści jest ładny. Lubię taksamo, gdy bohaterka książki jest piękna, jak marzenie.
— Ładni ludzie są zawsze zarozumiali, — odezwał się Feliks, którego długie milczenie zaczęło już męczyć.
— Bohaterowie opowieści zawsze są ładni, — rzekła Fela, patrząc na nas z wyższością. — Zawsze są wysocy i smukli. Czyż nie byłoby śmieszne, gdyby ktoś napisał opowieść o grubym bohaterze, albo o takim, który ma bardzo duże usta?
— Jeżeli idzie o mężczyznę, to wygląd jego nie jest taki ważny, — wtrąciłem, czując, że Feliks i Dan za chwilę wybuchną. — Mężczyzna przedewszystkiem powinien być szlachetny i spełniać dobre uczynki. To jest w istocie rzecz najważniejsza.
— Czy ktoś z was chce usłyszeć dalszy ciąg tej historji? — zapytała Historynka ugrzecznionym tonem, którym chciała nam przypomnieć o dobrych manierach.