Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nia, — tłumaczył z powagą Dan. — Należało mówić o czemś oryginalnem. Podobno Piotrek przygotował coś bardzo oryginalnego.
— Ach, Piotrek! — machnąłem obojętnie ręką. — Ja tam nie wierzę, żeby jego kazanie miało być interesujące.
— Możliwe, że nie, ale napewno wywrze duże wrażenie, — przepowiadał Dan.
Dan nie był ani prorokiem, ani też synem proroka, lecz zawsze jakoś szczęśliwie wszystko przewidywał. Udało mu się i tym razem, bo Piotrek istotnie wywarł na słuchaczach głębokie wrażenie.