Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyjrzała ku nam przez szczelinę w drzwiach, o mało nie padłem trupem na miejscu.
— Nie powinnibyliśmy uciekać, — szepnęła ponuro Fela. — Był to najlepszy dowód, że odczuwamy lęk przed nią, a to ją zawsze najbardziej złości. Teraz napewno nic już dla Pata nie zrobi.
— I tak nie wierzę, że mogła coś zrobić, — oznajmiła Historynka. — Zachowaliśmy się, jak stado spłoszonych gęsi.
Wszyscy z wyjątkiem Piotrka mieliśmy ochotę przyznać jej słuszność. Uświadomiliśmy sobie jeszcze głębiej swoją głupotę, gdyśmy znaleźli się w altanie i ujrzeliśmy Pata pod opieką wiernej Sary Ray, jeszcze bardziej przygnębionego i przygaszonego. Historynka postanowiła zabrać go do kuchni i przez całą noc przy nim siedzieć.
— Przecież nie może umierać w samotności, — tłumaczyła, biorąc go na ręce.
Nie przypuszczaliśmy, żeby ciotka Oliwja pozwoliła Historynce zostać na całą noc przy Pacie i zdziwiliśmy się niezmiernie, gdy przeciw temu zamiarowi absolutnie nie zaprotestowała. Ciotka Oliwja naprawdę była niezwykła! Chcieliśmy podczas nocy towarzyszyć Historynce, lecz ciotka Janet okazała się w tym wypadku mniej wyrozumiała od ciotki Oliwji. Kazała nam natychmiast pójść spać, twierdząc, że grzeszymy, zajmując się tak niestrudzenie chorym kotem. Pięć przygnębionych istot, przejętych do głębi stanem zdrowia ulubionego Pata, wstępowało tego wieczoru po trzeszczących schodach domu wuja Aleca.
— Nie pozostało nam nic innego, tylko modlić się do Boga, aby Pat wyzdrowiał, — rzekła Celinka.
Ton, jakim to wypowiedziała, przyprawił nas o drżenie, lecz jednocześnie z zazdrością spojrzeliśmy na Celinkę, że właśnie w tej ostatecznej chwili wpadła na tak cudowny