Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szkoły napisała do ciotki Jane i ten list właśnie tak się zaczyna.
— Szanowna Pani, — pisała Historynka. — Zwracamy się do Pani z wielką prośbą i mamy nadzieję, że ją Pani łaskawie spełni. Nasz ulubiony kot, Paddy, jest bardzo chory i obawiamy się, że zdechnie. Czy nie mogłaby go Pani wyleczyć? Możeby Pani jednak spróbowała? Ogromnie go wszyscy lubimy, bo jest naprawdę niezwykle dobrym kotem i nie ma żadnych złych przyzwyczajeń. Oczywiście, jeżeli ktoś nadepnie mu na ogon, to wówczas musi podrapać, ale wszyscy przecież wiedzą, że kot nie lubi, żeby mu ogon przydeptywać. Właśnie to jest jedyną wadą naszego kota, bo pozatem posiada same zalety. Gdyby Pani zechciała wyleczyć naszego Paddy, bylibyśmy Pani niezmiernie wdzięczni. Załączamy skromne nasze upominki, które są dowodem naszej wielkiej wdzięczności i poczytywać sobie będziemy za prawdziwy zaszczyt, jeżeli Pani raczy te upominki przyjąć.
Tymczasem pozostajemy z głębokiem poważaniem

Sara Stanley...

— Powiem wam, że to ostatnie zdanie brzmi wyjątkowo pięknie, — pochwalił z zachwytem Piotrek.
— Przyznam się, że go sama nie wymyśliłam, — odparła szczerze Historynka. — Czytałam gdzieś takie zdanie i zapamiętałam je.
— Boję się, że jest trochę za bardzo skomplikowane, — krytykowała Fela. — Peg Bowen nie zrozumie takich trudnych słów.
Zdecydowaliśmy jednak pozostawić to zdanie i wszyscy podpisaliśmy list.
Następnie zebraliśmy nasze „upominki“ i wyruszyliśmy w „niebezpieczną“ podróż do chatki czarownicy. Oczywiście Sara Ray nie poszła z nami, lecz zaofiarowała się