Przejdź do zawartości

Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ja jej mogę zanieść mały słoiczek konfitur wiśniowych, które dopiero usmażyłam, — wtrąciła Celinka.
— Za nic w świecie bym tam nie poszła, — trzęsła się ze strachu Sara Ray, — ale chciałabym coś zrobić dla Pata, więc poślę jej tę serwetkę haftowaną w jabłka, którą skończyłam w zeszłym tygodniu.
Ja ze swej strony postanowiłem zanieść Peg kilka jabłek z mego urodzinowego drzewa, Dan zaś oświadczył, że zaniesie jej paczkę tytoniu.
— Ale czy nie będzie tem dotknięta? — zawołał przerażony Feliks.
— Bądź spokojny, — uśmiechnął się Dan. — Peg żuje tytoń, jak mężczyzna. Napewno będzie z tytoniu więcej zadowolona, niż z twoich miętowych cukierków. Pobiegnę zaraz do pani Sampson i kupię paczkę tytoniu.
— A teraz musimy napisać list i zebrać wszystkie prezenty, zanim się zrobi ciemno, — postanowiła Historynka.
Przeszliśmy do altany, aby sporządzić ów ważny dokument, który właściwie Historynka podjęła się zredagować.
— Jak mam zacząć? — zwróciła się do nas wielce zmieszana. — Przecież nie napiszę „Droga Peg“, ani „Droga Panno Bowen“, bo to będzie śmiesznie brzmiało.
— Zresztą nikt z nas nie wie, czy Peg jest istotnie panną, — dorzuciła Fela. — Gdy dorosła, wyjechała do Bostonu i ktoś mi mówił, że wyszła tam zamąż, a zwarjowała dopiero wówczas, gdy mąż ją porzucił. Jeżeli znów jest mężatką, to nie można zwracać się do niej „Panno Bowen“.
— Więc jak mam ten list zatytułować? — zapytała Historynka z rozpaczą.
I tym razem Piotrek wyratował nas z tej opresji praktyczną swoją radą.
— Zacznij poprostu „Szanowna Pani“, — rzekł. — Mama ma jeszcze do dzisiaj list, który kierowniczka