— Zrobiłabym wszystko, żeby tylko Patowi życie uratować, — szlochała. — Gotowa byłabym we wszystko uwierzyć.
— Ale tu niema na to żadnej rady, — oburzyła się zniecierpliwiona Fela.
— Możebyśmy poszli do Peg Bowen, — zaproponowała z płaczem Celinka, — i prosili ją, aby przebaczyła Patowi i aby zdjęła z niego urok. Napewno to uczyni, jeżeli ją bardzo serdecznie poprosimy o to.
W pierwszej chwili byliśmy przerażeni tą propozycją. Nie wierzyliśmy przecież, że Peg Bowen była czarownicą. Pójść do niej, odszukać ją w tem tajemniczem ustroniu, o którem się tyle strasznych rzeczy nasłuchało! I żeby właśnie taka propozycja wyszła od tej bojaźliwej i zawsze cichej Celinki! Ale tu chodziło przecież o życie Pata!
— Czy to się zda na coś? — zapytała Historynka przyciszonym głosem. — Jeżeli już rzuciła urok na Pata, to napewno rozgniewa się jeszcze bardziej, jak pójdziemy do niej i powiemy, że jest czarownicą. Zresztą ja dalej nie wierzę, że ona to zrobiła.
W głosie Historynki brzmiała jednak nuta dziwnej niepewności.
— W każdym razie zaszkodzić to napewno nie może, — perswadowała Celinka. — Jeżeli znów Peg Bowen nie uroczyła Pata, to nie pogorszy mu się chyba, jak się nawet rozgniewa na nas.
— Patowi może się nie pogorszy, ale może się pogorszyć tym, którzy pójdą do niej, — odezwała się Fela. — Peg Bowen nie jest czarownicą, jest jednak bardzo złą kobietą i Bóg raczy wiedzieć, co z nami zrobi, jak nas już będzie miała u siebie. Ja osobiście bardzo się boję Peg Bowen i wcale się tego nie wstydzę. Prawdopodobnie pochodzi to z tych czasów, kiedy mama zawsze mi groziła:
Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/263
Wygląd
Ta strona została przepisana.