Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

takiego wrażenia jeszcze dotychczas nigdy w życiu nie doznałem. Gdyby Piotrek nie był tak szczerze przelękniony, gotów byłbym go posądzić, że stroi sobie z nas żarty. Tak dobrze jednak nie potrafiłby udać lęku.
— Głupstwa pleciesz! — odezwała się Fela dziwnie niepewnym tonem. — Przecież w domu niema żadnego dzwonka. Musiało ci się zdawać, Piotrku. A może wuj Roger chciał sobie z nas zażartować?

Szkic chłopca, mówiącego z ożywieniem, na tle ogrodu nocą.

— Pan Roger poszedł do Markdale zaraz po udoju, — odparł Piotrek. — Zamknął drzwi wejściowe i mnie klucz oddał. Jestem najpewniejszy, że w domu niema żywej duszy. Zaprowadziłem krowy na pastwisko i wróciłem stamtąd przed piętnastu minutami. Usiadłem na chwilę na schodach i nagle usłyszałem, jak coś wewnątrz domu zadzwoniło osiem razy. Powiadam, byłem przerażony.