Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rów i zamieszkać w niej razem z białą damą. Żaden z przybyszów nie chciał już więcej wracać na ziemię, bo z chwilą, gdy wypił wodę z zaczarowanego kubka, zapominał o dawnem swojem życiu i przypominał sobie o niem tylko podczas jednego dnia w roku.
— Chciałbym, żeby istniała naprawdę kraina czarów i żeby była taka droga, która do niej prowadzi, — westchnęła Celinka.
— Myślę, że kraina czarów musi istnieć, chociaż wuj Edward w to nie wierzy, — szepnęła Historynka. — Myślę również, że jest taka droga, która do niej prowadzi i że rzeba ją tylko umieć odnaleźć.
Tak, Historynka miała słuszność. Istnieje naprawdę Kraina Czarów, lecz tylko dzieci mogą znaleźć do niej drogę. Ale, gdy dzieci dorastają, zapominają zupełnie o tej drodze i nastaje taki dzień pełen goryczy, kiedy tej drogi absolutnie odnaleźć nie mogą. Wówczas dopiero uświadamiają sobie, co utraciły i to się staje właśnie tragedją ich życia. W tym dniu uświadomienia bramy raju zatrzaskują się za niemi i kończy się bezpowrotnie wiek złoty. Od tego dnia muszą już przebywać ustawicznie w atmosferze codziennego szarego życia. Tylko niektórzy, ci co pozostają w głębi duszy dziećmi nazawsze, mogą jeszcze odnaleźć znowu tę czarowną zaginioną ścieżkę. Ci właśnie są błogosławieni między śmiertelnikami. Tylko oni, jedynie mogą nam dostarczać wiadomości z tej niezapomnianej krainy, do której wstąpiliśmy raz w życiu i z której nazawsze zostaliśmy wygnani. Takich ludzi świat nazywa pieśniarzami, poetami i artystami ale w istocie są oni właśnie tymi, którzy nigdy nie zapomnieli drogi do krainy czarów.
W pewnej chwili przeszedł obok nas Niezgrabiasz z dubeltówką przewieszoną przez ramię i z wielkim psem my-