Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w zaufaniu, — byli nawet Williamsonowie, którzy mieszkają naprzeciw Cowanów, a tam wszyscy chorzy są na odrę. Żałuję, że namówiłam Sarę do pójścia, tylko nie mów nic o tem Feli. Gdyby chociaż Sara dobrze się czuła na pokazie, nie miałabym żalu, ale była ponura, jak noc. Sam chyba widziałeś! Źle zrobiłam, że ją nakłoniłam do tego, ale teraz już niema na to rady.
Noc była pachnąca i tajemnicza. Lekki wietrzyk wyśpiewywał jakieś melodje w gęstych krzewach nad brzegiem strumienia. Niebo było granatowe i gwieździste, a Drogę Mleczną spowijały przezroczyste pasemka mgły.
— W Drodze Mlecznej jest czterysta miljonów gwiazd, — odezwał się Piotrek, który zawsze zadziwiał nas, wiedząc naogół więcej, niż przystało na chłopca do posług. Posiadał wyjątkową pamięć i nigdy nie zapominał tego, co usłyszał, albo przeczytał. Kilka książek, które mu pozostały po nieboszczce ciotce Jane, zaopatrzyły jego umysł w tak rozmaite wiadomości, że czasami obydwaj z Feliksem dochodziliśmy do wniosku, że wiemy o wiele mniej od Piorka. Fela była tak przejęta jego wiedzą astronomiczną, że pozostawiła dziewczynki, z któremi szła dotychczas i zbliżyła się do Piotrka. W innym wypadku napewnoby tego nie uczyniła, bo Piotrek przecież był boso. Dla chłopca do posług wypadało nawet na publicznych „zebraniach“ występować bez trzewików i nie przynosiło mu to wcale wstydu, ale Fela nie pokazałaby się na gościńcu z bosym towarzyszem. Na szczęście teraz było zupełnie ciemno, więc i tak by nikt jego bosych nóg nie zauważył.
— Znam śliczną opowieść o Mlecznej Drodze, — odezwała się Historynka z rozjaśnioną nagle twarzą. — Przeczytałam ją w książce ciotki Ludwiki i doskonale zapa-