Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wobec tego, dlaczego nie miałabyś pójść z nami? — zdziwiła się Historynka. — Matka twoja nie dowie się nawet o tem, jeżeli poprosisz Judy, żeby nic nie mówiła.
— Ach, ale tak nie wolno, — oburzyła się Fela. — Nie powinnaś namawiać Sary, aby okazywała nieposłuszeństwo swej matce.
W tym wypadku Fela po raz pierwszy miała bezwzględną słuszność. Propozycja Historynki była stanowczo niewłaściwa i gdyby w danej chwili protest wyszedł ze strony Celinki, Historynka napewno ustąpiłaby, nie namawiając Sary do pójścia. Lecz Fela była właśnie tą osobą, której wszelkie protesty rozdrażniały jeszcze bardziej Historynkę i nakłaniały ją do grzechu.
Spojrzała teraz na Felę z wyższością i poczęła nadal przekonywać zapłakaną Sarę. My wszyscy nie zabieraliśmy w tej sprawie głosu. Doszliśmy do wniosku, że Sara sama powinna się zdecydować.
— Bardzobym chciała tam z wami pójść, — jęczała bezradnie, — ale nie mogę nawet przyzwoicie się ubrać. Wszystkie moje sukienki wiszą w małym pokoiku, który mama zamknęła, lękając się, że ktoś z nas napocznie owocowy placek. Nie mam nic do włożenia, oprócz szkolnego mundurka.
— Twój mundurek jest nowy i bardzo ładny, — tłumaczyła jej Historynka, — zresztą coś nie coś możemy ci pożyczyć. Mogę ci dać mój jedwabny kołnierzyk, który bardzo przystroi mundurek, a Celinka pożyczy ci swój zeszłoroczny kapelusz.
— Ale nie mam ani bucików, ani pończoch, bo także są zamknięte.
— Buciki i pończochy ja ci chętnie pożyczę, — ode-