Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ X
CÓRKA EWY.

— Wolę nie myśleć o tem, że będę kiedyś dorosła, — szepnęła Historynka w zamyśleniu, — bo wówczas nie będę mogła chodzić boso i nikt nie będzie widział, że mam ładne nogi.
Siedziała w blasku czerwcowego słońca, na krawędzi otwartego okna na strychu, w obszernej stodole wuja Rogera. Jej bose nogi, wychylające się z pod kretonowej sukienki, były istotnie ładne. Smukłe były i kształtne, pokryte skórą o jedwabistym połysku, posiadały wysokie podbicie i drobne palce zakończone różowemi paznokciami.
Tego dnia zebraliśmy się wszyscy na strychu. Historynka opowiadała nam bajkę.

„O dawnych nieszczęśliwych czasach,
O dawnych bitwach krwawych“.

Fela i Celinka przycupnęły w kąciku, a my, chłopcy rozciągnęliśmy się leniwie, pragnąc opalić się na słońcu. Tego ranka „zwieźliśmy“ siano wujowi Rogerowi, mieliśmy więc prawo leżeć teraz wygodnie na tem pachnącem miękkiem posłaniu. Naogół stodoła jest chyba najmilszem miejscem odpoczynku, bo każdy nalżejszy szmer w jej wysokiej próżni tchnie jakąś dziwną tajemniczością. Jaskółki odlatują i przylatują do swoich gniazd uwitych pod stropem, a gdy promień słoneczny wedrze się przez okienko w górze, w powietrzu unosi się jasny złocisty pyłek.