Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ilości świetlanych blasków. Przyśpieszając kroku po wilgotnej alei, Maryla dumała, jak miłą jest świadomość, że powraca do domu, do wesoło trzaskającego na kominku ognia i porównywała to uczucie z wrażeniem chłodnej pustki, jaką dawnemi laty, wracając z posiedzeń „Szwalni“ przed przybyciem Ani, zastawała na tem Zielonem Wzgórzu.
To też nic dziwnego, że gdy weszła do kuchni i nie zastała tam śladu ognia, ani też swojej wychowanki, uczuła się zirytowaną i rozczarowaną. Poleciła była Ani punktualne przygotowanie herbaty na piątą, a tymczasem sama będzie zmuszona szybko przebrać się i przygotować wieczerzę, zanim Mateusz powróci z pola, od orki.
— Rozmówię się z panną Anną, gdy powróci — mówiła Maryla gniewnie, łupiąc siekierką drzewo, z większą energją niż należało. — Ot i Mateusz już powrócił i cierpliwie czeka w kącie. A ona wyskakuje pewno z Djaną, pisze powieści, deklamuje dialogi lub inne bzdurstwa i ani myśli o godzinie i o swych obowiązkach. Trzeba będzie raz na zawsze skończyć z tem wszystkiem. Mało mnie to obchodzi, że pani Allan twierdzi, iż Ania jest najsłodsza i najzdolniejsza z dziewcząt, jakie zna. Niechaj sobie będzie słodką i zdolną, lecz w głowie roi się od głupstw i nigdy nie można z góry przewidzieć, na jaki szalony pomysł wpadnie. Ledwie zapomnisz o jednym jej wybryku, już gotów jest drugi. Ale masz tobie! Toć w tej chwili powtarzam mniej więcej słowa Małgorzaty Linde, która, rozmawiając ze mną po dzisiejszem posiedzeniu, w ten sposób krytykowała Anię. Rada byłam, że pani Allan broniła naszej małej, gdyż jestem pewna, iż w przeciwnym razie ja sama byłabym zbyt ostro odpowiedziała Małgorzacie, bez względu na obecność innych. Ania ma wiele wad, i daleka jestem od przeczenia temu. Przecież ja ją wychowuję, nie zaś Małgorzata Linde, która potrafiłaby znaleźć wady w samym Archaniele Gabrjelu, gdyby ten mieszkał w Avonlei... Lecz, bądź co bądź, skoro poleciłam Ani zająć się przygotowaniem wieczerzy, nie powinna była wyjść po południu z domu. Wprawdzie