Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Uważam, żeś już dość uczyniła, zastąpiwszy mnie w zajęciach i tem samem pozwalając mi wypocząć — zauważyła Maryla. — Wydaje mi się nawet, że ci się wcale nieźle powiodło i popełniłaś mniej błędów, niż kiedykolwiek. Zapewne, że niekoniecznem było ukrochmalić chustki do nosa Mateusza! I większość gospodyń, wstawiwszy pierog z mięsem dla odgrzania do pieca, wyjmuje go, gdy jest ciepły, zamiast pozwolić mu się spalić na węgiel. Widocznie jednak ty innego jesteś zdania.
Po migrenie Maryla bywała zwykle nieco ironicznie usposobiona.
— Ach, jakże mi przykro! — rzekła Ania ze smutkiem. — Nie myślałam ani trochę o tym pierogu od czasu, gdym go wstawiła w piec aż do chwili obecnej, pomimo, żem instynktownie czuła, iż brak czegoś do obiadu. Dziś rano, kiedy mi Maryla powierzyła gospodarstwo, postanowiłam niezłomnie nic sobie nie wyobrażać, a myśli moje zaprzątać tylko rzeczywistymi faktami. Zachowywałam się też odpowiednio aż do czasu, gdy wstawiłam pierog do pieca, lecz wtedy wzięła mnie nieprzezwyciężona ochota wyobrażenia sobie, iż jestem zaczarowaną księżniczką, uwięzioną w wysokiej odosobnionej wieży i że nagle zjawia się elegancki rycerz, pędzący na czarnym, jak węgiel rumaku dla oswobodzenia mnie. W ten sposób zapomniałam o pierogu. Nie przypominam też sobie wcale, bym krochmaliła chustki do nosa Mateusza! Prasując je, bezustannie myślałam, jakieby imię nadać nowej wysepce, którą wraz z Djaną odkryłyśmy poza strumieniem. Jest to wyjątkowo urocze miejsce, Marylo! osłonięte dwoma wspaniałemi klonami, a strumień toczy swe wody wokoło. Wreszcie wpadło mi na myśl nazwać je „Wyspą Wiktorji“, bośmy ją odkryły w dzień urodzin królowej. Obie, Djana i ja, jesteśmy niezwykle lojalne... Lecz pierog i chustki do nosa bardzo mnie martwią. Pragnęłam być dziś niezwykle dzielną i rozważną, bo to rocznica. Czy Maryla przypomina sobie, co się właśnie stało rok temu?