Strona:L. M. Montgomery - Ania na uniwersytecie.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Od twego wyjazdu Tadzio sprawuje się jakoś lepiej. Raz tylko był niegrzeczny, więc Maryla ukarała go w ten sposób, że przez cały dzień musiał chodzić w fartuszku Toli. Oczywiście Tadzio przez zemstę podarł Toli wszystkie fartuszki. Zbiłam go za to po łapach, lecz on w godzinę potem zamęczył na śmierć mego koguta.
„Macferson‘owie wprowadzili się już do mego dawnego domu. Ona jest naprawdę świetną gospodynią. Wyrzuciła wszystkie lilje z ogródka, bo twierdzi, że tylko zaśmiecają ogród. Lilje te zasadził jeszcze Tomasz zaraz po naszym ślubie. Sam Macferson musi być dobrym człowiekiem, ale ona niestety dotychczas jeszcze nie wyzbyła się śmiesznych narowów starej panny,
„Aniu, nie ucz się za dużo, i pamiętaj o sobie. Teraz powinnaś już nosić ciepłą bieliznę. Maryla jest bardzo o ciebie niespokojna, ale ja jej tłumaczę, że przecież jesteś już dorosłą dziewczyną i potrafisz doskonale dawać sobie radę“.
List Tadzia tchnął niepojętą rozpaczą:
„Droga aniu. Napis maryli, żeby nie pszywiązywała mnie do parkanu, jak mam iść z hłopcami na połuw ryb, bo się ze mnie śmieją. Szalenie mi smutno bez ciebie, ale w szkole zato wesoło. janka andrews nie jest taka dobra, jak ty. wczoraj nastraszyłem panią linde latarkom. Była strasznie zła, bo postanowiłem zamęczyć jej koguta. właściwie nie chciałem go zabić i nie wiem dlaczego zdech. aniu, muszę to wjedzieć. Pani linde żuciła go do śmietnika, chociaż chciała go przed tem spszedać panu blair, ale pan blair daje za zabite koguty tylko piendziesiont cę-