Strona:L. M. Montgomery - Ania na uniwersytecie.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XII.
Pokuta Aweryli.

— O czem tak myślisz, Aniu?
Obydwie przyjaciółki pewnego wieczoru spacerowały nad brzegiem strumyka. Ania zbudziła się z zadumy z westchnieniem pełnem radości.
— Diano, mam już temat do mojej noweli.
— Czy ją już rozpoczęłaś? — zawołała Diana z wzrastającą ciekawością.
— Tak, mam wprawdzie dopiero kilka stronic, ale całą treść już obmyśliłam. Straciłam na to dość dużo czasu, bo wszystkie tematy, które mi przychodziły na myśl nie pasowały jakoś do mojej bohaterki, której dałam imię Aweryla.
— A imienia nie mogłaś zmienić?
— Skądże? Tak samo, jakbym mogła zmienić twoje imię. Aweryla stała się dla mnie istotą żyjącą i chociaż usiłowałam jej nadać inne imię, to jednak ciągle szumiało mi w głowie, że jej na imię Aweryla. Po długich rozmyślaniach znalazłam wreszcie treść, która zresztą bardzo do niej pasuje. Później musiałam wymyślać imiona dla innych bohaterów. Nie masz pojęcia jaką mi to sprawiało przyjemność. Nawet wśród nocy leżałam z otwartemi oczami i myślałam o tem. Otóż główny bohater nazywa się Paweł Dalrymple.
— Czy wszyscy już mają swoje imiona? — zapytała Diana z zaciekawieniem. — Może i mnie pozwoliłabyś któregoś z nich nazwać. Niechaj to będzie nawet nic nieznacząca osobistość. Chciałabym