Strona:Kwartalnik Historyczny (1887).djvu/426

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

było jeszcze tak zupełnie przygnębione, aby wrogim sobie uchwałom nie stawić najmniejszego oporu, nie starać się gorliwymi zabiegami osłabić je lub ominąć; władza królewska nie była jeszcze do tego stopnia bezsilną, aby zachciankom gminu szlacheckiego nie nałożyć pewnego hamulca. Przykładów tej walki stanowej dostarcza nam nieznana ta konstytucya kilka bardzo ciekawych.
Wiadomo, ze mieszczaństwo pozbawione równouprawnienia ze stanem szlacheckim, odsunięte od wszelkich godności i prerogatyw, a ograniczone do samego samorządu miast swoich, jeszcze w godnościach duchownych miało jedyny sposób dobijania się karyery i znaczenia. Ale i tu spotkało się z zawiścią szlachty, która bogate biskupstwa, kanonie i prebendy uważała za wyborny środek wyposażania młodszych swych synów. Wyrugować i stąd nienawistnych plebejów, stało się jej hasłem. I uzyskała jeszcze za Jagiełły usunięcie mieszczan ze wszystkich godności w kościołach katedralnych: gnieźnieńskim, krakowskim, kujawskim i poznańskim, a później za Kazimierza jeszcze i w płockim.
Mieszczaństwo miało jednak zastęp ludzi zdolnych i uczonych, rozporządzało nadto jeszcze wielkimi majątkami, za pomocą których mogło w Rzymie okupić nadanie beneficyów i reserwat mimo ustaw krajowych. Omijania te stawały się coraz częstsze, liczba tych t. z. kurtyzanów wzrastała dość znacznie, tak że za Olbrachta „quam plures ignobiles” zajmowali godności w powyższych kościołach. To też na sejmie piotrkowskim 1496 ponowiono dawno uzyskany zakaz przypuszczania plebejów do kościołów katedralnych, ale tylko wyżej wymienionych, pięciu najznaczniejszych w państwie biskupstw, do innych to się nie odnosiło. Ponowiono ten zakaz, motywując go brakiem bezpieczeństwa dla dóbr kościelnych ze strony plebejów, nie mogących ich należycie obronić, ale nie dano mu możności działania wstecz; mieszczan miano odtąd nie dopuszczać już nadal do tych godności; na tych, którzy je już piastowali, ustawa się nie rozciągała. Przeciwnie udało się nawet, prawdopodobnie wpływowi króla, „ne quid in ea re actum videretur esse in odium plebeorum”, pewną ilość kanonii przy wspomnianych katedrach zareserwować wyłącznie dla mieszczan[1].
Ale to postawienie zajmujących godności duchowne mieszczan niejako na etacie wymarcia nie zadowoliło szlachty; poszła ona w swych żądaniach dalej, a konstytucya obecna jest najskrajniejszym wyrazem tych dążeń, wyrazem, na jaki żadna przedtem, ani żadna potem nie zdobyła się uchwała sejmowa. „Postanowiono, aby plebejów nie dopuszczano żadną miarą do kościołów katedralnych, a będącym przy katedrach ma się nałożyć obowiązek, ażeby w przeciągu roku pod utratą beneficyów, beneficya te zamienili i usunęli się z kościołów katedralnych, przyczem koadjutorye i reserwaty, które w stolicy apostolskiej otrzymają, nie mają być pod żadnym warunkiem przyjęte i dopuszczone” (art. 13).

Radykalnym tym zamachem chciano od razu bez długoletnich wyczekiwań wypędzić mieszczan z zajmowanego stanowiska. Już nie owych pięć tylko wymienionych statutem piotrkowskim 1496, ale wszystkio

  1. Volumina legum (wyd. Ohryzki) I 120.