Strona:Kto jest Mickiewicz.djvu/007

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzie spławnej, nie wszędzie żeglowną linję mającej; nurt jej niestały, zawodny; chyżość strumienia niejednaka. Tu wielki rozlew, wezbranie z brzegów; gdzieindziej wąskie i coraz węższe koryto, tak, że je pieszy wędrowiec żartkim przebędzie skokiem. I na mieliznach nie zbywa! — Te zarzuty dotyczą ekonomji wewnętrznej poematu. Ale sam bohater powieści daleko większemu podlega zarzutowi. Któżby dał temu wiarę? Wszakci ten Wallenrod, ten rycerski Krzyżak, pogromca Zakonu, jest przecie zakochanym czwartej części Dziadów upiorem!…“ „Krótko mówiąc: cały romans Alfa i Aldony zły skutek czyni w tym poemacie“.[1] I tak samo, jak dzisiejsza krytyka, nie zaprzeczał Mochnacki bynajmniej, że Wallenrod jest jednem z największych dzieł literatury naszej, choć się tylko z pięknych fragmentów składa, poematem „ułamkami ślicznym i czarującym“.

O idei, zawartej w poemacie, Mochnacki nie rozpisywał się i robiąc zarzut Mickiewiczowi, iż „nie rozwinął i nie wyczerpnął idei swego poematu“, nie powiedział, co jest ową ideą; pozwolił tylko domyślać się, że jest nią dla niego apoteoza patrjotyzmu, który się nie cofa przed najstraszliwszemi środkami. Zato później stała się ona przedmiotem licznych roztrząsań, sprzecznych domysłów, a niekiedy surowej nagany. Słowacki, nietyle zapewne z głębi przekonania, ile z niechęci ku starszemu bratu w Apollinie, cisnął weń w Beniowskim dobrze znaną strofą o wallenrodyzmie, który „do zdrady pewien wprowadził metodyzm“. Cybulski w odczytach swoich poczytując również za myśl główną poematu „zdradę, która ma naród uratować“ ganił ją, jako niechrześcijańską i niemoralną,[2] Bełcikowski widział w Wallenrodzie przedewszystkiem uosobienie epoki knowań, sprzysiężeń i spisków[3], Danielewski, oczyszczając poemat z zarzutu apoteozowania zdrady, odkrywał w nim „naukę o świętości ducha narodowego, którego

  1. O literaturze polskiej. Warszawa 1830, str. 175 i 178.
  2. Odczyty o poezji polskiej. Poznań 1870, str. 201.
  3. Konrad Wallenrod. Kraków 1870, str. 24.