Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
133

Wiem kto tem cierniem, skłuł Twoje skronie,
Wiem kto Cię krwawo biczował!
I temi gwoźdźmi przebił Twe dłonie,
I krzyż dla Ciebie zgotował!
Wiem, i dlatego, gdy Twoja męka
Żywo przed oczy mi staje,
Serce od żalu, ledwie nie pęka,
W boleści życie ustaje!
Ty jesteś Panie, duszy méj zbawcą,
Ty cierpisz za moje złości!
O ja okrutnik, Twoich mąk sprawcą,
Nie godzien Twojéj litości!
Jakże śmiem jeszcze, oczy me wznosić
Do tego krzyża zbawienia?
Jakże śmiem jeszcze błagać i prosić,
Patrząc na Twoje cierpienia?
Ale Ty wołasz; Chodźcie bez trwogi,
Krzyż wszystkie winy zagładzi!
Wróćcie czem prędzéj z téj błędnéj drogi,
Która na przepaść prowadzi!
Na to wezwanie wszystko porzucę,
Pod krzyżem Twoim usiędę!
Do nóg się Twoich w miłości rzucę,
Kochać i płakać tu będę!