cię kocha Zbawiciel twój — o ile kochasz krzyż Jego — o tyle od ciebie odstępuje, o ile od krzyża uciekasz. Nie ciężki krzyż dla tego, który go z ochotą dźwiga, ale dla tego, który szemrząc i narzekając wlecze go za sobą! Krzyż zawsze dźwigać musisz — czy chętnie czy niechętnie — krzyż świata — albo krzyż Zbawiciela — pierwszy w przepaść piekielną cię pogrąży, drugi do Nieba wzniesie. Wybieraj — jakie wolisz więzy — więzy miłości świata — czy więzy miłości Boga. Wyrzuć z serca twego miłość cierpienia — a wyrzucisz miłość Jezusa twojego! — Nic narzekaj — ale cierp w cichości, łagodności i pokorze, zawołaj raczéj z głębi serca: O jakże ślepą jestem i nie poznaję szczęścia mego! Te krzyże krwią Boga pobłogosławione — o ileżby mi zasług wyjednać mogły, a z winy mojéj tak bezużytecznemi dla mnie się stają! Poznaję winę moją i chcę i pragnę poprawić się za łaską Twoją! Chcę kochać to, co Ty kochasz! i w pokorze i radości, chociaż ze łzami i boleścią zawołam: Ave Crux! Bądź pozdrowiony krzyżu święty — na którym się spełniło dzieło zbawienia mego — u stóp twoich pragnę złożyć wszystkie krzyżyki życia mego. Chcę cierpieć — bo chcę kochać — a Tyś mnie
Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/129
Wygląd