Strona:Kraszewski Kajetan - Ze wspomnień Kasztelanica.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

której przed chwilą moje bóstwo siedziało, obserwując każdy ruch od ogrodu; przypuszczałem bowiem, że ciotka poskarży się na mnie przed ojcem.
Posiedziawszy tak z jakie pół godziny dostrzegłem nareszcie postępującego ku mnie służącego, który zbliżywszy się rzecze:
— JWPan rozkazał, abym panicza jak tylko znajdę zaraz przyprowadził; śpiesz się panicz, bo pan kasztelan czekać nie lubi.
I powiódł mię jak na ścięcie z sobą.
Wszedłszy nieśmiało do pokoju stanąłem przy drzwiach w pokornej postawie, co dziadek postrzegłszy, mówi :
— Zbliż się tu wasze do mnie.
I objąwszy mnie rękoma przycisnął do piersi tak mocno, że aż mi się dwa guzy metalowe od jego kapoty odcisnęły na czole.
— Dzielnieś się spisał mój chłopcze — dodał z uśmiechem — widzę, żeś jest nieodrodny mój wnuk.
Tu, wsparłszy się z trudnością o poręcze fotelu, następnie zaś na lasce, podszedł, suwając nogami ku swojej apteczce, otworzył ją i dał mi kieliszek wina i piernik toruński.
Tak tedy skończył się ten wybryk młodocianych mych uczuć jak najpomyślniej dla mnie, a że poczciwy stary kuchta domowymi środkami wyleczył mnie z mojej dolegliwości i ośmielony będąc przez dziadka, nie przestawałem wynurzać ciotce moich miłosnych zapałów, z czego się ona nieraz serdecznie uśmiała.
Skończyłem kurs w korpusie z zadowoleniem mej