Strona:Kraszewski Kajetan - Ze wspomnień Kasztelanica.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zabraniu kadeta syna naszego gospodarza, z którym się tak zaprzyjaźniłem, wraz z plenipotentem dóbr ojca mojego w Prusach położonych, puściliśmy się do Chełmna.
O mil sześć blizko od Torunia nad prawym brzegiem Wisły, w okolicy dość malowniczej leży miasto Chełmno, w którem w epoce Ks. Warszawskiego znajdował się kopus kadetów dla młodzieży sposobiącej się do stanu wojskowego. W nim obok nauk ówczesnym szkolnym programem przepisanych, był zastosowany wykład teoretyczny początkowej strategii wojskowej, oraz praktyczne ćwiczenia. Zaprowadzony regulamin wojskowy był pod nadzorem generała korpusu zwykle w wieku już podeszłym będącego i wojskowych oficerów instruktorów. Podzieleni byliśmy na brygady stosownie do starszeństwa wieku i uzdolnienia naukowego. Mundury i broń nadawały młodzieży tej powierzchowność zupełnie wojskową; staliśmy w koszarach, które prawdziwie wzorowo były urządzone. Ja dostałem się do pierwszej brygady i z całem zamiłowaniem przywykłem wkrótce do karności wojskowej; odbywaliśmy służbę koleją po brygadach, a na musztrach i strzelaniu do celu, które się raz w tydzień odbywały, czas najprzyjemniej mi schodził.
Pod koniec pierwszego roku mojego pobytu w korpusie — a było to w najrozkoszniejszym miesiącu maju — zajęty w magazynie czyszczeniem broni, zawezwany zostałem przez dozorującego nas oficera do kancelaryi korpuśnej. Zrazu skóra na mnie zadrżała, ale nie poczuwając się do winy, śmiało kroczyłem przez dzie-