Strona:Król morza.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 7 —

bi studni. Nie utraci jeszcze samodzielnych rządów i swobody.
Wybiła północ i u drzwi sali balowej ukazała się wyniosła postać rybaka.
W ręku u przybyłego srebrzyła się sieć ze srebrnych spleciona nici, na ramionach miał płaszcz perłowemi spięty muszlami a kapelusz i włosy całe były kroplami wody zroszone.
Całe towarzystwo zaciekawione spoglądało na rybaka, czekając wytłomaczenia tej niespodzianej wyzyty.
Niektórym z gości zdawało się, że widzieli już kiedyś tego człowieka, ale gdzie, przypomnieć sobie tego nie mogli.
Rybak szedł prosto ku księżniczce, nie krępując się bynajmniej tak licznem towarzystwem, otworzył sieć, wyjął z niej złotą bransoletę i wyciągnął z nią rękę ku Lidji, która ze zdumieniem patrzała to na rybaka, to na swą bransoletę.
— W jaki sposób wydostałeś moją bransolete? — spytała nareszcie zdziwiona Lidja.