Strona:Król morza.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 6 —

więc nie było o ryzykowaniu życia dla fantazji bezlitośnej księżniczki.
Lidja śmiała się szyderczo, patrząc na obecnych, którzy najwyraźniej spotrzegli spuszczającą się po promieniach księżycia postać i zanurzającą się w wodzie. Oblicze tej mgławej postaci było okrągłe i śmiejące się.
Wszyscy panowie opuścili, obrażeni lekkomyślnością Lidji, zamek i nie pokazali się już więcej na wypie.
W tydzień po tem, w dzień wyznaczony na przyniesienie wydobytej bransolety, gwar i ruch był ogromny.
Tysiące łodzi odpłynęło nad brzeg wyspy, wysiadano, witano panią domu i bawiono się bardzo wesoło.
Wszystkie sale, wszystkie komnaty zamku otwarte były na roścież. Muzyka grała bez ustanku, fontanny biły, woń kwiatów napełniała powietrze.
Cudna księżniczka siedziała tryumfująca na tronie, wiedziała, że nikt nie zostanie jej mężem, gdyż nikt nie odważył się wydostawać bransolety z głę-