Strona:Król Ryszard III (Shakespeare).djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gloster. Co ona mówi, lordzie Buckinghamie?
Buckingham. Nie zważam na to, mój łaskawy panie.
Królowa Małgorzata. Jakto ? pogardzasz mą życzliwą radą,
I głaszczesz tego szatana, którego
Strzec ci się radzę? O, wspomnisz to kiedyś,
Gdy on ci serce rozedrze, i powiesz:
Że Małgorzata była dobrą wróżką.
Niechże na każdym z was z osobna cięży
Nienawiść tego piekielnego wroga,
A na nim wasza, na was wszystkich — Boga!
Wychodzi.
Hastings. Włos mi się jeży, słysząc jej przekleństwa.
Rivers. I mnie też; dziwna, że jest na wolności.
Gloster. Ja jej nie winię, na królowę niebios!
Za wiele ona krzywd zniosła, i żal mi,
Żem się poniekąd przyczynił do tego.
Królowa Elżbieta. Jam jej świadomie nie skrzywdziła
[nigdy.
Gloster. Ale posiadasz pani z krzywd jej korzyść.
Co się mnie tyczy, za żarliwy byłem
W czynieniu dobrze ludziom, którzy teraz
Tak są oziębli, że o tem nie pomną.
I Klarens także dobrą ma zapłatę!
W nagrodę trudów w karmniku go tuczą.
Niech Bóg przebaczy tym, co temu winni!
Rivers. Piękna to cnota, godna chrześcjanina,
Modlić się za tych, którzy nam źle czynią.
Gloster. Zawsze tak czynię, po zdrowym namyśle.
Do siebie.
Bo gdybym teraz klął, kląłbym sam sobie.
Wchodzi Ketsby.
Ketsby. Jego Królewska Mość wzywa cię, pani,
I Waszą Miłość — i was, cni lordowie.
Królowa Elżbieta. Idę natychmiast. — A wy, milordowie,
Idziecież ze mną.?
Rivers. Służymy ci, pani.