Strona:Król Ryszard III (Shakespeare).djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ku mnie, którego zsumowana wartość
Nie dorównywa połowie Edwarda?
Ku mnie, szpetnemu kuternodze? W zamian
Za skarb książęcy brać dziadowski szeląg!
Nie wiem doprawdy, co myśleć o sobie:
Bo gdy sam sądzę się wzorem brzydoty,
Ona znajduje mnie dziwnie przystojnym.
Muszę wydatek zrobić na zwierciadło
I utrzymywać jaki tuzin krawców
Ku ozdobieniu kształtów mego ciała.
Skoro się lepiej podobam sam sobie,
Słuszna, bym pewnym kosztem to opłacił.
Świeć, jasne słońce, nim zwierciadło sprawię,
Bym się na cieniu przyjrzał mej postawie!
Wychodzi.



SCENA TRZECIA.

Tamże. Pokój w pałacu.

Wchodzą: Królowa Elżbieta, lord Rivers i lord Grey.


Lord Rivers. Nie trap się, pani : ani wątpić o tem,
Że wkrótce Jego Królewska Mość wróci
Do pierwotnego stanu zdrowia.
Lord Grey. Przez to,
Że je wystawiasz sobie w tak złem świetle,
Przez to je właśnie pogarszasz, królowo.
Bądź dobrej myśli, dla Boga, i pokrzep
Jego Królewską Mość wesołem słowem.
Królowa Elżbieta. Gdyby on umarł, cóżby mnie spotkało!
Grey. Nic, krom boleści z tak dotkliwej straty.
Królowa Elżbieta. Tak wielka boleść włącza wszelką inną.
Grey. Niebo cię, pani, obdarzyło synem,
Co cię pocieszy w razie jego śmierci.
Królowa Elżbieta. On jest tak młody, nim zaś do lat dojdzie,
Opiekę nad nim ma mieć Ryszard Gloster,
Człowiek niechętny i mnie i nam wszystkim,