Strona:Korczak-Bobo.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ci dzicy, którzy gościowi oddają żonę i córkę, i do dobrego tonu należy z tego korzystać.
Wczoraj, przechodząc obok Satanelli (przydomek ten przyjął się, ku jej zdaje się zadowoleniu powiedziałem do panny D. głośno:
— Chodźmy do lasu flirtować. A Józio będzie nam parawanem.
Flirtować, powiedziałem z ironicznym naciskiem.
Wiem, że to było głupie, może to wpływ mojej francuski, ja tak bardzo ulegam wpływom.
W Warszawie zostaną mi moje lekcje. Ta idealna pani G., jednak umie się targować. Jakie to dla mnie wstrętne. Czy to nie hańba, żeby za spełnianie szczytnego posłannictwa, jakiem jest rozwijanie ducha, budzenie myśli, aby za powtarzam wypełnianie obowiązku tylko, brać pieniądze? Ustrój kapitalistyczny musi runąć, tylko nie wiem w jaki sposób. Wakacje się kończą, a ja w naukach ekonomicznych nie posunąłem się ani o krok.
Jeżeli kiedyś zginę, zabije mnie brak woli.

3 sierpień.

Znów w Warszawie. Zacząłem od Kościoła i Ojczyzny.