Strona:Konfederat.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dokażą. Ja każdego dnia, gdy wstaję i pacierz mówię, dodaję w końcu te słowa: Marcinie, pamiętaj, że się zwiesz Popiel, a chociaż masz tylko pół włóki gruntu[1] to przecież musisz żyć tak czysto i uczciwie, jakbyś był królem polskim. Bo musicie wiedzieć, że Popielowie to familia królewska.
Bednarz machnął ręką i rzekł:
— Znałem ja i z waszych wielu nieuczciwych ludzi. Ot naprzykład Jakób Zawiła z Dąbrowy...
— To być nie może — przerwał mu Popiel. — Jakób Zawiła z Dąbrowy, którego wcale nie znam, jeżeli jest urwipołciem, to pewnie nie szlachcic, ale jakiś wtręt lub żydowin, a przynajmniej z matki Tatarki... albo...
— Panie Marcinie — rzekł bednarz, kładąc na ramieniu szlachcica szorstką, spracowaną rękę — wiem ja, mości Popielu, że każdy z was, co to tam w skrzyni jakieś papiery po ojcu chowa, jest butny i pyszny i na człowieka z góry patrzy. Wiem ja, że Piróg i wielu innych mieszczan nie są jak byli święci, o których w niedzielę w tej dużej książce czytam. Ale wam przecież nie godzi się wygadywać!...

— Wy, Szymonie, jesteście człowiekiem uczciwym — przerwał Popiel — ale nad swoją uczciwość nic nie rozumiecie.

  1. Włóka, polska miara przestrzeni, obejmowała 30 morgów.