Strona:Klemens Junosza Wybór pism Tom V.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że nię ma na świecie takiej maszyny, takiej dziwnej mechaniki, takiej kupy kombinacyj, jak jest człowiek.
— Co to za gadanie? człowiek jest człowiek.
— Mojsie! wam się tylko tak zdaje.
— Co to jest „zdaje?“ Fe! Icku fe! jeszczeście nie dojechali do Ameryki — a już zaczynacie gadać jak jaki paskudny apikores. Co jest człowiek? Alboż w piśmie nie stoi, że człowiek jest człowiek — a nie tak jak wy powiadacie: mechanika.
— To prawda, ale i to, co ja mówię, to też jest prawda.
Mosiek ramionami wzruszył.
— Nie wiem, co chcecie powiedzieć.
— Czy naprzykład Mendel jest człowiek?
— Pytanie!
— A żyd on jest? A pachciarz on jest? A nabożnik on jest?
— Jest, jest, co chcesz?
— Chcę pokazać, że Mendel jako człowiek, prócz tego, że jest człowiek, jest także żyd, jest pachciarz i jest nabożnik. Jeżelim powiedział, że człowiek jest to kupa kombinacyj, to nie znaczy, że wszystkie kombinacye miały iść z tego człowieka, co o nim w piśmie stoi. One mogą sobie wychodzić trochę z żyda, trochę z pachciarza, trochę z nabożnika i tak też one wychodzą. Ja się dziwię, że taki prosty interes trzeba wam wpychać do głowy z wielką forsą, jak klin w sękaty kawał drewna...
— Mówcie wy trochę delikatniej, Icku.