Strona:Klemens Junosza Wybór pism Tom V.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kimś starym romansie nadzwyczajną historyę... i tak była nią wzruszona, że przez całą noc oka zmrużyć nie mogła. Rano wstała bardzo wcześnie, ubrała się i pobiegła do najbliższej sąsiadki.
— Powiem pani coś nadzwyczajnego, — zawołała zaraz na wstępie, — ale sekret!...
— O, znasz mnie pani, żem do tego jedyna...
Tajęmnica... dopóki się wszystko nie wyjaśni — słowo?
— Choćby dziesięć...
— A więc... posłuchaj mnie pani...
— Słucham, słucham...
— Czy tu nikt nie wejdzie?
— Nikt a nikt...
— Jednak dla pewności, zamknij pani drzwi na klucz... a teraz zaczynam. Wygląda to może na bajkę, ale uważaj pani: pewien wielki rozpustnik, choć już nie pierwszej młodości...
— Ach! domyślam się... Dezydery!
— Nie... hrabia de... de, jakże go tam, de la Sauce-Piquante.
— Hrabia! więc on jest hrabia... Czy wie pani, że mnie od razu to na myśl przyszło...
— Ależ on jest zbrodniarz!
— O i to zauważyłam od pierwszego wejrzenia... ale dalej, mów pani dalej, na Boga!
— Powoli — rzekła dama — dowiesz się pani pięknych rzeczy. Otóż pan hrabia de la Sauce-Piquante upatrzył sobie w sąsiednim zamku cudnej urody panienkę,