Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gospodarstwo duże, dom ogromny, wszystko na łasce służby... Nic dziwnego zatem.
— O wiem, wiem; pan Marceli jest bardzo dobry gospodarz, przedewszystkiem gospodarz... praktyczny, bardzo praktyczny.
— A ja sobie dotychczas głowę łamię, dla czegoście się rozeszli? — i dalibóg, zgadnąć nie mogę.
— Ach, panie! dzieliła nas cała przepaść. Charakter, pojęcia, upodobania. On chciał, żebym była kucharką, szafarką, gospodynią folwarczną — a ja tego nie lubię, od tego jest służba... Bawił mnie rozmową o gipsie, marglu, torfie i Bóg wie o czem jeszcze, a na pierwsze imieniny kupił mi... nie, nie zgadłbyś pan nigdy, co on mi kupił. Jakąś szwedzką maszynę do robienia masła i przyrząd do wygniatania serów. Tego już było zanadto. Kazałam zaprządz do powozu i nazajutrz byłam w Maciejowie. Z jednej niewoli w drugą...
— Finansowo pan Marceli świetnie stoi — rzekł w zamyśleniu Jajko — a człowiek z niego dobry i uczciwy... Opinię między ludźmi ma i poważanie.
— Tem lepiej dla niego... Co do mnie, szczęśliwa jestem, że tych honorów nie dzielę już. Gdy-