Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ciejowa? czy istotnie wszedłeś z tymi szwabami w jakoweś układy? Czy Joel prawdę mówił?
— Joel jest głupi — odpowiedział pan Mikołaj z gniewem. — Głupi jest, bo nic nie rozumie, ani rozumieć nie może... Oni mnie męczą, ty wiesz najlepiej, Symplicyuszu, jak oni mnie męczą!
— Zapewne...
— Ciągle, ciągle ta nieszczęsna kwestya sprzedaży jest na stole... Ciągle słyszę jedną i tę samą piosnkę: A po co? a na co gospodarować? a niech się ojciec tego kłopotu pozbędzie! niech nam los rozwiąże... a to, a wo; głowa puchnie, powiadam ci, Symplicyuszu, głowa puchnie od tego... Sprowadzają mi tu różnych kupców, żydów, szwabów. Bóg wie zkąd? Każą się z nimi układać i traktować...
— Jakto każą? Któż zmusza cię, żebyś słuchał?
— Nie zmusza i zmusza...
— Nie rozumiem...
— Zmusić nikt nie może, bo nie ma prawa — ale nudzą, męczą. Nie masz wyobrażenia, jak nudzą...
— Więc cóż?