Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gument, że młodzi się kochają, co zresztą czuję przez skórę, a trochę się na tych rzeczach znam. Skoro zaś tak jest, skoro skłonność młodych ku sobie nie ulega wątpliwości...
— Otóż ten punkt nie jest sprawdzony.
— Powtarzam, że dla mnie nie ulega wątpliwości i możemy o tem mówić, jako o fakcie... Witold tu niezadługo powróci, a powróciwszy oświadczy się; lepiej więc wszystko zawczasu ułożyć.
— A cóż tu układać?
— Jakto co? Przecież trzeba ich gdzieś podziać...
— Jeżeli się zechcą połączyć, to oddam im majątek i niech pracują, niech dorabiają się. Dom duży, wygodny, pomieścimy się doskonale... przecież do grobu z sobą nie wezmę, dzieci więcej nie mam — a na tej fortunie kawałka chleba nie zabraknie im do samej śmierci, jeżeli zechcą pracować...
— Otóż ja miałbym inne całkiem widoki.
— Naprzykład?
— Jegomość siedziałbyś tu w Czarnej, jako i teraz, z jejmością, a młodym trzebaby poszukać fortuny większej, choćby trochę zaniedbanej na-