Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jezus Marya! — krzyknął Jajko, rzucając się do leżącego.
— Oj waj! panie! wielmożny panie, — wołał żyd przerażony i drżący, — wielmożny panie, co pan robi?! Aj, kto to widział... o pszenicę. Ja mówię, że to najlepsza o świecie pszenica!
— Odejdźże mój Janklu, — rzekł Jajko, odsuwając żyda — dalej chłopcy! żywo! przeniesiemy pana do pokoju ostrożnie.
Kilku parobków wzięło pana Mikołaja na ręce, Symplicyusz podtrzymywał głowę zwieszającą się bezwładnie.
W całym folwarku powstało zamieszanie; z kuchni, z czworaków powybiegali ludzie na dziedziniec, przerażeni.
Panna Weronika ujrzawszy co się stało, krzyknęła tak przeraźliwie, że pan Karol i pani Lucyna zbudzili się ze snu, w przekonaniu, że pożar cały dom ogarnął...
— Panie! co to jest? — zawołał pan Karol ujrzawszy ojca na rękach parobków.
— Powoli, ostrożnie, bez krzyków, — mówił stary szlachcic, krwi zimnej nie tracąc. — Nieszczęście, kochany panie, nieszczęście... zanieśmy go na