Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak... jest mi dobrze... tak mi dobrze, jak nigdy... — odrzekła z gorzkim uśmiechem.
— Ano, tem lepiej... bardzo mnie cieszy, że ci zdrowie tak prędko i niespodziewanie wróciło... A martwiłem się, dalibóg, ciężkom się martwił.