Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zapewne żeś ty nie winna, bo pieniądze ja pożyczałem i to na gruby, na bardzo gruby procent. Ostatecznie, tyś się rozwiodła z Marcellim, a ja się ożeniłem z Gapcewiczem, który rozpoczął ze mną taniec. Jak kiedy przyjedzie pan Jajko, to spytaj go, niech ci opowie, co ten gałgan za figle ze mną wyrabia, jak mnie szykanuje!.. Jedyny ten dług mam, ale jaki ciężki, to mnie tylko wiadomo. Koniec końcem stało się... Małżeństwo twoje unieważniono... masz wolność, której tak gorąco pragnęłaś. Sądziłem, że będziesz wesoła i szczęśliwa, że może ci się kto podoba, że wyjdziesz za mąż, tymczasem znowuż niezadowolenie, znowuż jakieś migreny...
— Ojciec widzę nie wierzy, żem chora...
— Alboż ja wiem co o tem myśleć. Tyle lat żyję na świecie i nie słyszałem o żadnych migrenach...
— A jednak...
— No tak, wiem, wiem, jest to podobno bardzo modna choroba...
— Ojcze!
— Domyślam się co chcesz powiedzieć... postawisz mnie znów pod zarzutem dzieciobójstwa... ta-