Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Bardzo zdolna, powiadam ci głowa... mechanik zawołany! Krótko mówiąc, zegarmistrz. Zamkniemy go na klucz, albo lepiej sami się z nim zamkniemy i niech robi, co chce, byle mi jutro kukułką odczyścił, zreparował, naprawił — żeby i chodziła i biła i kukała. Jutro to musi być zrobione!
— Dla czegóż koniecznie jutro?
Pan Mikołaj nie odpowiedział zaraz.
— Bo to — rzekł po chwili namysłu — ja postanowiłem, a, proszę cię, ty się śmiejesz! To, mój bracie, niema śmiechu, bo trzeba ci wiedzieć, że to antyk, szacowny, bardzo piękny antyk! To, proszę cię, ozdoba mojego zbioru, nie sprzedałbym ją za żadne skarby świata — a jednak rozstanę się z nią z lekkiem sercem... z przyjemnością nawet...
— Chcesz się go pozbyć?
— Tak — rzekł z mocą — przeznaczyłem ją na prezent.
— Dla kogo?
— No tak... przyszła mi myśl... Wybiorę się do Czarnej i ofiaruję kukułkę Michalince.
— Nie przyjmie!
— Póty będę prosił, po łapkach całował, aż ustąpi i weźmie. Powiadam ci, Symplicyuszu, gdy