Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



IV.

P

Park w Królówce imponował rozmiarami swymi i wielką ilością najrozmaitszych drzew. Zaczynał się on tuż przy zwaliskach i rozciągał na pochyłości wzgórza, aż do rzeki, a w niższej części był przecięty kilkoma kanałami sztucznymi. Jedną stroną dotykał on dworku; im bliżej ku rzece, tem drzewa były wyższe i grubsze, a gałęzie ich tworzyły nad drogami zielone sklepienie, przez które z trudnością przedzierały się promienie słoneczne. Nad brzegiem rzeki rosły ogromne olchy i od cienia, jaki rzucały, woda wydawała się czarną prawie.
Również czarną wydawała się woda kanałów, nad którymi trzymały się jeszcze gdzieniegdzie mostki; większa część ich zrujnowała się już od dawna i tylko słupy, w wodzie sterczące, świadczyły o ich niegdyś istnieniu.
W parku było kilka obszernych polanek, porosłych bujną trawą, kilka wpół rozwalo-