Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 171 —

— Wiadoma rzecz; ale dlaczego?
— No... żeby ludzi nie straszyć.
— To znaczy, żeby się ludziom podobać. Trzecie pytanie: Co myśli ten, kto siedzi przy oknie i patrzy na drogę?
— Cóż za pytanie! Spodziewa się, że ktoś przyjedzie, i dlatego patrzy w okno.
— Widzisz więc, Andziu, że wszystko się wydało.
— A kogóż Andzia oczekuje? — zapytała Nina.
— Nikogo a nikogo. Siedzę przy oknie, więc mimowoli patrzę na śnieg, na drzewa.
— Na bramę!
— No i na bramę, na drogę, na pole, nawet na las, który się czerni tam daleko. Ileż razy na dzień ty czynisz to samo. Dziś przez to okno patrzyła i mama, i pani Jastrzębska, i Ludka, i Nina... i nie wywoływało to zadziwienia, ani uwag z twej strony.
— Bo co innego jest patrzeć, a co innego wyglądać kogo!
— Więc niechże będzie, jak chcesz; wyglądam, czekam i już się doczekałam. Zbliżają się, już są na drodze; tylko patrzeć, kiedy będą w bramie.
— Kto? kto? — zawołała zaciekawiona Nina, biegnąc do okna; nawet poważna Ludwika poszła za jej przykładem.