Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Z mazurskiej ziemi.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Przedewszystkiem, najstarszy Janek, to już osoba! Niezadługo ubierze się w mundur. Nie będzie to wprawdzie uniform generalski, lecz paradny strój pierwszoklasisty! Granatowe kepi z nieporównanym wdziękiem leżeć będzie na jego gęstej czuprynie. Janek dobrze się uczy — potrosze może już rozumieć swe położenie. Sam pisał list do ojca, a matce przyrzekł, że jak dorośnie, to wszystko poprawi. Weźmie rodziców i siostry do siebie, w pałacach trzymać ich będzie. Czytał przecież Robinsona, który był w gorszem położeniu, a jednak nie zginął, i wie z historyi, który król powiedział chłopczykowi: »disce puer« — więc będzie się uczył gorliwie i dobrze. Często całuje matkę po rękach i prosi żeby nie płakała — jakże więc takiego chłopca nie kochać?
Helenka jest to wielka sensatka, prawi lalkom nauki moralne i utrzymuje je we wzorowym porządku. Zaczyna już czytać i bardzo lubi książki z obrazkami. Wprawdzie ma dopiero sześć lat skończonych, ale postanowiła już sobie, że nigdy za mąż nie pójdzie, gdyż ma zamiar ożenić się... z mamusią! Zrobi to niezawodnie, skoro tylko urośnie — i nie pozwoli żeby Janek wziął kiedy matkę do siebie.
Matka należy do niej i ona też nie odda jej nikomu. Helenka pamięta i dziś o niej, znalazła na stole kilka łokci nici i za pomocą szydełka ma zamiar zrobić z nich ogromną i ciepłą chustkę dla mamy. Udało jej się zadzierzgnąć kilka oczek,