Strona:Klemens Junosza - Z mazurskiej ziemi.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Przy osobnym, nakrytym stole, w parę godzin później, siedział Judka ubrany w nową kapotę i spiczastą czapkę z futrem.
Dzieci jedne już spały, drugie ziewały po kątach. Pani Bajla ustrojona w jakiś dziwnego rodzaju tupet, ozdobiony kwiatami i wstęgami żółtemi, kładła na talerz swego małżonka i pana kawałek mocno korzeniami zaprawnej ryby. A ten mąż i pan i głowa swojej rodziny myślał o tem, jaki świat piękny! kugiel smaczny, życie rozkoszne, a szabas błogosławiony!!!
Tyfusu nie dostał, bo takie niewywczasowanie, ból głowy i dreszcze, przechodzą czasem... zwłaszcza, gdy się już kto do wszystkich rozkoszy życia przyzwyczai.