W pochylonym, starym dworku,
Szlachcic dusił ruble w worku,
A miał ich też moc!!
Jak stróż przy swym skarbie służył,
Nigdy oka nie zamrużył...
Liczył całą noc...
Był to znany stary sknera,
Wielki lichwiarz et caetera,
Znał go cały świat!..
A choć widział, że kto kona,
Nie pożyczył rubeljona
Ten Harpagon — dziad...
Często w noc, gdy księżyc wstanie,
On udawał psów szczekanie
Złoczyńcom na strach...
Miał zasuwy i okowy
I potężny drąg stalowy
W domu swego drzwiach!
Że był takim całe życie,
Odpłacano mu sowicie,
Wszędzie robiąc wstyd;
I mówiono głośno o tem,
Że się trzęsie dziad nad złotem
Niby w tańcu żyd...
Raz Kostrzewski przypadkowo
Wyrysował z łysą głową
Pyszny sknery typ,
Sknera znalazł papier stary
I przestraszył się poczwary,
Klął, aż z gniewu schrypł.