Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Prawda, prawda; babska ciekawość jest jako beczka bez dna i jako dziurawy wóz nienapchana, — rzekł Stępor.
— A ty możeś nie słuchał, nie wytrzeszczyłeś to ślepiów, że ci mało z głowy nie wylazły? Widzicie go, komu będzie przymawiał, a sam bardziej ciekawy niż trzy baby!
— Nie przekomarzajcie się, — rzekł Piotr, — jest ciekawość i ciekawość, a jedna drugiej nie równa. Ciekawość do słuchania o świętych miejscach nie grzech jest, ale owszem zasługa u Boga. Pojedziecie kiedy — to sami przekonacie się dowodnie, jako jest czego być ciekawym... ale teraz, późno już, dobranoc wam Janowo i wam Janie, i całej kompanii — a my z Jasiem po dawnemu do stodółki, i prześpiemy się na słomie.
— Pójdę i ja z wami, — rzekł Jan.
— Ano to chodźcie, raźniej będzie w kupie.
Wkrótce usnęli wszyscy snem mocnym i spali dopóki ich jasne wiosenne słońce nie przebudziło. Najdłużej spał Piotr, bo długa droga, a bardziej jeszcze niewygody w drodze zmęczyły go mocno. Nie bajki to w takich latach wędrówki długie podejmować, tem bardziej apostolskim obyczajem — piechotą.
Gdy się dziadowina obudził, już w stodole nikogo nie było. Obejrzał się, jakby zbierając myśli i przypominając sobie gdzie jest.
Wtem doleciał go dźwięk sygnaturki.
— Aha, — rzekł do siebie stary, — Jaś woła, — trzeba iść.
Zerwał się co żywo, umył twarz zimną wodą, przygładził brodę i ku kościołowi pospieszył.
Przyszedł na sam czas, bo właśnie msza miała wychodzić. Kiedy klęczał i modlił się, przybiegł do niego Jaś i szepnął mu do ucha:
— Dziadziu, ja będę grał! — a powiedział to z taką radością i tryumfem, jak gdyby zawojował świat cały.