Strona:Klemens Junosza - Z Warszawy.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to, w post, w karnawał, w domu, w podróży, na popasie, w pokoju, na dziedzińcu, w oborze, w stajni, w lesie, na polu, na łące, przy oknie, przy piecu, przy kominku, na środku, przy drzwiach, koło ściany, w kącie, pieszo, konno, na czółnie, w wagonie kolejowym, w hotelu, w sąsiedztwie, na wizycie, na chrzcinach, na weselu, na pogrzebie, podczas imienin, przed imieninami, po imieninach, w rocznicę ślubu, w rocznicę urodzin pierwszego, drugiego, trzeciego, czwartego dziecka, u adwokata, u rejenta, na probostwie, na odpuście, przed jarmarkiem, po jarmarku, w niedzielę, w poniedziałek, we wtorek, we środę, we czwartek, w piątek, w sobotę, podczas naszych świąt, w sądny dzień żydowski, w pogodę, w deszcz, podczas mrozu, sam na sam, przy służbie, przy dzieciach, przy gościach...
— Bój się Boga, kobieto!
— A tak, moja duszko, jeżeli ma być piła, to bez żadnej folgi — wyjątek w kościele, chociaż nie. Ja w takich wypadkach wzdycham ciężko i płaczę, niech ludzie domyślają się, że jestem kobieta nieszczęśliwa w pożyciu i że...
— Ależ któż to może wytrzymać?
— A no... jeżeli mąż miększej natury, to się da przepiłować w trzy dni, w tydzień, z innym dłuższa sprawa, ale ostatecznie z największego sknery,