Strona:Klemens Junosza - Wybór pism Tom VII.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pleciesz od rzeczy. Prądu strumienia nie zawrócisz, czasu nie cofniesz... a że lubisz przysłowiami mówić, więc przypomnij sobie że: nie rychło, Marychno, po śmierci wędrować... i, że: co z woza spadło, to przepadło.
— Mała mi z tego pociecha, księże Andrzeju kochany. Że masz racyę, to wiem; ale, że mi na sercu głupio, to także wiem i bardzo dobrze wiem... Zważywszy jednak, że „gdy dwóch mówi, żeś pijany, to idź spać,” a waszą głowę, księże Andrzeju, liczę za dwie głowy, zgadzam się..... niech co chce będzie — jadę!
— Bardzo ślicznie! Postąpisz jegomość właśnie, jako na męża roztropnego przystało.
— Ma się rozumieć, że postąpię, choć mi to nie przyjdzie łatwo...
— Et, co tam! będziesz jeszcze na weselu tańczył, jak młodzieniaszek jaki...
— Hm, jak wypadnie, to będę nawet i tańczył... bo kto włazi między wrony, niechże kracze... jak powiada przysłowie; będę więc bił hołubce, choć w sercu gorzko, jak w pieprzniczce.
— Śmiej się z tego, panie Onufry! taka gorycz przemija, a szczęście tych, których kochamy, jest największem szczęściem dla nas starych... nie prawdaż?
— No tak, niby to... mój księże.
— Zresztą wesoło nam będzie w Warszawie, gdyż wszystkich znajomych tam znajdziemy. Sędziostwo pojechali wczoraj.
— Oboje?