Ta strona została skorygowana.
— Kiedyż spodziewa się pan przyjazdu panny Marty? — zapytała sędzina.
— Nie oznaczyła terminu, ale, o ile mi się zdaje, to chyba niezadługo, może za tydzień... dwa...
— A widzisz, Weronisiu! — rzekł z uśmiechem sędzia — mówiłem ci, że ona się znajdzie, jak mi Bóg miły, tak się znajdzie, Weronisiu!
Sędzina ciężko westchnęła...